Wielka reporterska opowieść o najbardziej zbuntowanym roku XX wieku.
W 1968 roku młodzi ludzie w Europie nie pamiętają wojny na swoim kontynencie. To wyjątkowa sytuacja, bo ich ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie ginęli na frontach, w obozach, w bombardowanych miastach. W 1968 roku świat, w którym dorastali, jest mniej więcej uporządkowany. Nie grozi im głód, chodzą do szkoły, najlepsi trafiają na uniwersytety. Przynajmniej w teorii. Ale w 1968 roku młodym świat ich rodziców wcale się nie podoba. Niby nic nadzwyczajnego, młodzi zawsze kontestują rzeczywistość dorosłych i chcą ją naprawić. Ale tym razem nie kończy się na chęciach. W okolicach marca wyrywają z bruku pierwsze kamienie. [Ewa Winnicka i Cezary Łazarewicz]
UWAGI:
Bibliografia na stronach 348-352. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
WYPOŻYCZYŁ:
Nr karty: 610882 od dnia:2024-01-09 Wypożyczona, do dnia: 2025-01-08
Książka potwierdza, że istnieją polscy marani, którzy jak hiszpańscy conversos przyjęli chrześcijaństwo, ale zachowali pamięć o swym żydowskim pochodzeniu. Jarosław Kurski, przełamując zmowę milczenia, odsłania rodzinne sekrety i opowiada historię syna, którego dręczy brakujący element w genealogicznej układance. Zadaje sobie dramatyczne pytanie: dlaczego dziady i dybuki - duchy przodków polskich i żydowskich - nie mogą stać w jednym domu? I czy możliwe jest ich pojednanie? [Agata Bielik-Robson]
Od pierwszego zdania o Mamie Autora nie mogłem się oderwać od tej książki, póki nie dotarłem do ostatniego. Książka fascynuje i wciąga, gdyż jest opowieścią detektywistyczną o koligacjach rodzinnych (niesamowitych, zda się - nieprawdopodobnych!). "Dziady i dybuki" potwierdzają atrakcyjność idei akulturacji w polszczyźnie. Roman Dmowski bałby się takich ludzi jak ukochana Mama Jarka; przy tem postać to skomplikowana, wzorcowo wydobyta z wizerunku Polski Jagiellońskiej. [Marian Turski]
Jedna z najbardziej poruszających książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Przejmująca, a zarazem tragiczna historia żydowskiej rodziny poszukującej drogi do polskości. Historia ludzi, którzy na taką właśnie (nieodwzajemnioną) miłość zostali skazani i taką zostali przebodzeni ojczyzną. [Jan Grabowski]
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wystarczyło zaledwie tysiąc czterdzieści dziewięć dni, by w podlubelskim żydowskim miasteczku po dawnych mieszkańcach pozostał tylko zryty przez poszukiwaczy złota cmentarz, zamieniona w szalet synagoga, splądrowane domy i dwadzieścioro troje ocalałych, z których żaden nie chciał tu zostać. Dziś o wojennych losach Izbicy przypomina jeszcze mniej: szkolna gablotka, dwie drewniane kuczki, zaniedbany kirkut i skrawki wyszeptanych opowieści. Bo jak mówić na głos o tych, który odeszli na naszych oczach i często za naszym przyzwoleniem?
Rafał Hetman wydobywa z niepamięci postaci i losy, o których uparcie milczały kolejne pokolenia, i opisuje współczesną Izbicę, odbijając ją w lustrze wojennej historii. Właścicielka piekarni i katolicki ksiądz żydowskiego pochodzenia, chłopak, który do końca życia chodził z kulą w szczęce, przepełniony pragnieniem zemsty aptekarz, anonimowi sąsiedzi i świadkowie.
Z rozmów, świadectw i dokumentów układa mozaikę żydowsko-polskiej przeszłości, której cień pada daleko poza wojenne lata, a losy małej, sennej Izbicy stają się uniwersalną opowieścią o polskiej historii.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 327-[338].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Nadszedł ów dzień 4 lipca, który - gdyby istniały maszyny, niesłusznie nazwane myślącymi - zostałby przez nie wybrany na dzień pogromu. Zbrodniarze radzieccy w Norymberdze oskarżali o zbrodnię, której sami dokonali, tylko dlatego, że zwyciężyli w wojnie.Pogrom kielecki miał przekonać opinię publiczną, ale także rządy wolnych krajów, że zwycięstwo radzieckie i okupacja Wschodniej Europy ma głębokie uzasadnienie, a pozostawienie Polski jako państwa niepodległego, a co gorsze - pozwolenie, by wróciła armia polska z Zachodu, doprowadziłoby do odrodzenia nazizmu w Niemczech i w Polsce. Oblicze Polaków zostało po 4 lipca dokładnie odmalowane, a obraz ten zachowany jest do dziś i, co pewnien czas, przypominany światu.Głównym argumentem znoszącym jakąkolwiek wartość procesu jako aktu prawnego oraz zapadłych na nim wyroków jest fakt, że ani jedna osoba, skazana w tym procesie, nie była winna mordowania Żydów na ulicy Planty (...). Ani jedna z osób oblegających dom, ostrzeliwujących go z zewnątrz, ani też z osób, które wdarły się do środka nie została postawiona przed sądem.
UWAGI:
Bibliogr. s. 246-247.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Mieszkający w okolicy Lwowa Tolek Klings, polski żołnierz żydowskiego pochodzenia, zostaje wcielony do armii we wrześniu 1939 roku. W domu zostają ukochana żona Klara i maleńki syn Juliusz. Po klęsce wrześniowej Tolek decyduje się na brawurową ucieczkę z węgierskiego obozu. Dzięki wyróżniającej go umiejętności bezwzrokowego pisania na maszynie unika śmierci i znajduje pracę w administracji wojskowej. Jest znany w armii pod przydomkiem Cudownie Maszynopiszący.Kiedy trafia do Brygady Strzelców Karpackich, przechodzi cały szlak bojowy, walcząc w Egipcie, Tobruku i we Włoszech. W armii panuje antysemityzm. Tolek jest dręczony, a współtowarzysze broni nieustannie go szkalują. Mężczyzna dostaje uszkodzony telegram od Klary kończący się słowami ".kłopoty". Teraz tylko determinacja, aby wrócić do domu, trzyma go przy życiu.
UWAGI:
Tytuł oryginału: The miracle typist. Na okładce: Prawdziwa historia żołnierza Armii Andersa.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni